
Kiedy na świecie pojawia się nasz wyczekany, wymarzony, idealny bobas wszystko nabiera innych barw, żyjemy jakby w innym wymiarze. Mogą towarzyszyć nam skrajne uczucia, istny rollercoaster emocji. Czasem od razu zalewa nas fala ciepłych uczuć, miłość „od pierwszego wejrzenia”. Czasem jednak, nie jest tak kolorowo i raczej czujemy się zagubieni, wystraszeni, a nawet przerażeni. To zależy od wielu czynników m.in. od tego jak i ile trwały starania o dziecko, jak przebiegała ciąża, poród i wiele innych. Jednak bez względu na to jak się czujemy, mamy do tego niezaprzeczalne prawo. Tak samo jak mamy prawo prosić o pomoc rodzinę, przyjaciół czy psychologa, jeśli czujemy się bardzo pogubieni, smutni, zmęczeni, przytłoczeni nową rzeczywistością. To nie wstyd i bardzo wielu rodziców to dotyczy, a najlepsze, co możemy zrobić dla dziecka i dla siebie to poprosić o wsparcie.
„Narodziny to nie tylko przyjście na świat dziecka. Narodziny to stworzenie mam: silnych, kompetentnych i zdolnych, które ufają sobie i znają swoją wewnętrzną siłę.”
Barbara Katz Rothman
Jak wiadomo maluchy przychodzą na świat podczas porodu naturalnego, porodu zabiegowego (vacum lub kleszcze) lub cesarskiego cięcia. W zależności od tego, jakie są ku temu wskazania i sytuacja podczas ciąży i samego porodu. Jak sama nazwa wskazuje poród naturalny jest dla mamy i dla dziecka najbardziej fizjologiczną formą, jednak nie zawsze jest możliwy w „czystej formie”. Może się zdarzyć, że maluszek zatrzyma się w kanale rodnym, rodząca nie ma już siły, by wyprzeć swoje dziecko, wtedy konieczne jest użycie vacum (próżnociąg położniczy), aby pomóc dziecku wydostać się na świat. Metoda ta niesie za sobą pewne ryzyko. Od delikatnych otarć, krwiaków podokostnowych, do występujących w skrajnych przypadkach, krwawień wewnątrzczaszkowych. Przy trudnych porodach, gdy dziecko rodzi się z niestandardowo ułożoną rączką lub gdy trzeba szybko wspomóc wyjście malucha z kanału rodnego, może dojść do złamania obojczyka lub nawet uszkodzenia splotu barkowego (to też skrajne przypadki, ale się zdarzają).
Poród przez cięcie cesarskie, który w wielu przypadkach jest jedyną możliwą formą. Wykorzystywany w skrajnych, podbramkowych sytuacjach, ratuje życie zarówno mamy jak i dziecka (jednak nie należy zapominać, że jest on poważną operacją). Optymalnie dla dziecka jest, gdy cesarskie cięcie poprzedzone jest normalną akcją porodową, aby dziecko mogło doświadczyć skurczy macicy, niestety nie zawsze jest to możliwe i często zabieg odbywa się na „zimno”. Jeśli nasz maluch przyszedł na świat podczas cesarki na „zimno”, jeśli ciąża była bardzo mało aktywna lub dziecko nie obróciło się główką do dołu, warto podczas rozwoju przyglądać się jego „sensoryce” ( jak reaguje na różne bodźce np. dotyk, ruch, nacisk, faktury, dźwięki, preferencja pokarmów itp.) i skonsultować to z fizjoterapeutą.
Z własnego doświadczenia wiem, że „kto pyta nie błądzi”, dlatego kiedy po porodzie jesteśmy w szpitalu pytajmy i starajmy się rozwiać wszelkie nasze wątpliwości. To nasze prawo, by pytać i uzyskiwać odpowiedzi. Jeśli sobie z czymś nie radzimy, bez skrępowania prośmy o pomoc (w końcu personel szpitalny nie wyczyta pytań z naszych myśli ). Nie każdy szpital ma to w swoich standardach, ale optymalnie jest, gdy dziecko po urodzeniu ma zrobione USG główki i brzuszka (warto się dowiedzieć w trakcie hospitalizacji czy takie badania miały miejsce) . USG główki jest ważne zwłaszcza po porodach bardzo szybkich (gdzie maluch przysłowiowo „wyskoczył, jak z procy” ), po porodach vacum/kleszcze oraz porodach powikłanych i bardzo długich, ponieważ mogło dojść do krwawień lub niedotlenienia. Takie USG warto powtórzyć, gdy dziecko skończy 3 m.ż chyba, że lekarz zleci to badanie szybciej. Jeśli chodzi o krwiaki po vacum lub nienaturalny „wyciągnięty” kształt główki, zwykle normalizują się samoistnie, jednak może wywoływać przedłużającą się żółtaczkę, ze względu na nasilony rozpad erytrocytów w obrębie krwiaka i podwyższenie poziomu bilirubiny we krwi. W przypadku krwiaka podokostnowego o dużych rozmiarach, może też u maluszka wystąpić anemia.
Ważne jest sprawdzenie przez pediatrę/ neonatologa ruchów we wszystkich stawach oraz napięcia mięśniowego, a także ustawienie stóp (często mogą mieć pozycję ułożeniową, utrwaloną z brzucha mamy). Sprawdzenie czy nie występuje przepuklina pępkowa lub pachwinowa oraz u chłopców czy jąderka są na swoim miejscu. Jeśli cokolwiek nas zaniepokoi pytajmy, aby się upewnić i uspokoić. Jeśli chodzi o bardzo szybkie lub trudne i długie porody oraz porody z wykorzystaniem vacum/kleszczy czy po cesarskim cięciu, powinno się z maluszkiem udać na wizytę kontrolną do poleconego fizjoterapeuty lub/ i osteopaty, którzy pomogą mu pozbyć się zbędnych napięć, a nas poinstruują, jak się z naszym dzieckiem obchodzić, aby wspomagać jego rozwój. Tak na prawdę każdy rodzic i dziecko powinni zaliczyć choćby jedną kontrolną wizytę u fizjoterapeuty, aby pod profesjonalnym okiem przećwiczyć prawidłowy i wspomagający maluszka handling.
Bardzo ważne jest sprawdzenie wędzidła podjęzykowego, ponieważ ma ono duży wpływ na przystawianie się do piersi i sposób oraz efektywność ssania, a co za tym idzie najadania się lub nie. Dlatego poprośmy o konsultację doradczyni laktacyjnej, która sprawdzi odruchy i budowę jamy ustnej maluszka, pokaże nam prawidłowe pozycje do karmienia oraz kilka sztuczek, jak sobie i maluszkowi pomóc. Jeśli jednak w szpitalu nie uda nam się na taką konsultację załapać, myślę, że taka prywatna konsultacja, (jeśli możemy sobie na nią pozwolić )jest na prawdę bardzo trafionym pomysłem. Do rozkręcania laktacji jest potrzebna w miarę „spokojna głowa”, jeśli maluch godzinę „wisi” na piersi albo przysypia zamiast ssać, na prawdę warto się poradzić kogoś wykwalifikowanego. Sama skorzystałam z tego, dopiero przy młodszej córce i uważam, że uratowało to naszą „mleczną drogę”, która na początku była trudna, a ostatecznie cudowna i trwała 15 miesięcy 🙂
„Nie ma czegoś takiego jak doskonały rodzic. Więc po prostu bądź prawdziwy.”
Sue Atkins

Na zakończenie chciałam napisać coś oczywistego, ale jednak rzecz, o której bardzo często zapominamy. Jesteśmy najlepszymi rodzicami dla naszych dzieci!!! Wszystko robimy w dobrej wierze i z troską o nie. Ufajmy swojej intuicji i pamiętajmy, że to my najlepiej wiemy, co lubi, czego nie lubi nasze dziecko. Co je drażni, a co wycisza. Nie pozwólmy na to, by przez czyjeś uwagi i opinie dopadło nas zwątpienie…
Do przeczytania 🙂

Dodaj komentarz